Dobry wieczór. :)
Dzisiaj dalsza część pielęgnacji. Tym razem chcę Wam przybliżyć:
Olejek różany z serii Love Nature
* |
Ostatnio spotkałam się z artykułami wskazującymi na coraz większą popularność stosowania olejków w pielęgnacji twarzy a nawet całego ciała. Oriflame wprowadziło jakiś czas temu olejek różany do twarzy do serii Love Nature, czyli mojej ulubionej pod względem zapachowym,** więc miałam okazję przetestować tego rodzaju kosmetyk.
Pierwsze, na co zwróciłam uwagę po pierwszym (i każdym kolejnym) odkręceniu buteleczki, to Aromat... Jeśli ktoś lubi zapach hodowlanych róż, to się nie zawiedzie.*** Zgodnie z instrukcją podaną przez Oriflame nalewam kilka kropel (dosłownie!) na dłoń. Następnie rozcieram je delikatnie (przy okazji ogrzewając), dopiero potem przykładam i rozsmarowuję je po twarzy. I przyjemna chwila wieczorem gwarantowana. :)
Podkreślam - wieczorem. Jak sama nazwa wskazuje, mamy do czynienia z olejkiem, więc pozostawia on przez dłuższy czas tłusty film na twarzy. W związku z powyższym - nie polecam w użyciu na dzień i szybko przed wyjściem do ludzi. ;) Druga sprawa, to odczucia - chociaż używam go po całym dniu aktywności, pracy, itd., to po użyciu moja buzia wygląda na tak wypoczętą, jakby był środek wakacji. :D
Oprócz powyższego zrelaksowania, nie zauważyłam zmian w cerze ani na minus, ani na plus. Ale przyznam, że nie odważyłam się na stosowanie tylko olejku różanego Love Nature. Stosuję go co drugi wieczór, wymiennie z kremem na noc True Perfection. Za to pachnie zdecydowanie lepiej. ;D
To tyle na dziś. Miłej reszty weekendu! :D
*(przyznam, że nadrukowanie etykiety składu dokładnie naprzeciwko nazwy kosmetyku mocno utrudniło zrobienie zdjęcia :] )
** Tutaj możecie znaleźć informacje o innych opisywanych już przeze mnie produktach z serii Love Nature:
I zauważyć jak staram się rozwijać Marysin Świat Oriflame jakościowo (mam nadzieję). ;)
*** Specjalnie napisałam o hodowlanych różach, ponieważ w katalogu świątecznym pojawił się zestaw żelu pod prysznic i kremu do rąk o zapachu dzikiej róży i faktycznie czuć różnicę. ;)
Wydaje się ciekawy,może się skuszę :) A tak przy temacie olejków - wiadomo już, czy wróci olejek Tea tree?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że niestety jestem jeszcze za małą myszką, żeby mieć takie informacje. ;)
UsuńJak nie wróci, to sobie tym strzelą w kolano, to byłao must have naszej domowej apteczki :(
OdpowiedzUsuń