sobota, 18 lipca 2015

Osobisty.


Dzień dobry.

Dzisiaj będzie nie kosmetycznie, a dużo bardziej osobiście. Otóż... Coś się we mnie zacięło. :]

Już tłumaczę dlaczego. Wyobraźcie sobie, że zaczynacie robić coś nowego, dopiero raczkujecie w temacie, bo zależy Wam, żeby robić to fajnie. Każdy odzew jest dla Was bardzo ważny - w końcu każdy lubi kiedy jego pracę się dostrzega i docenia, prawda? No właśnie. I pojawia się okazja - Konkurs. Przełamujecie własne opory i bierzecie w nim udział. Na dodatek ze wsparciem swoich Czytelników!! (dzięki Anja :) )

Pora na wyniki (które o dziwo - są podane dopiero po Twoim pytaniu o nie...) - udało się!! Radość, euforia, wyjazd do Warszawy, zadowolenie, jedno wielkie ŁAŁ. Podaj kontakt, zaraz ustalimy datę - damy znać.

Czekasz......

Czekasz...........................


Jeszcze trochę czekasz....................................


Chciałaś napisać post o swoim triumfie, dodać zdjęcie kosmetyków, które dostałaś do recenzji. Ale coś tu nie pasuje... Wolałabyś to zrobić jak już wszystko będzie dograne. Piszesz sama. Trafiasz na zamieszanie - ponoć osoba odpowiedzialna za konkurs i nagranie już z nimi nie współpracuje. Ale proszę się nie martwić - odezwiemy się jeszcze w tym tygodniu. Więc znowu przekładasz napisanie posta.

Czekasz......

Czekasz...........................


Jeszcze trochę czekasz....................................

Mija 13 dni.... I myślisz sobie - to ten cały konkurs był o "ścianę" rozbić??? Po co się głupia tak cieszyłaś??? Tam nikomu na tym nie zależy.... To nic nie znaczy. Na dodatek jak na "znak" tata odbiera swój wypasiony aparat, którym tak łatwo robiło się zdjęcia, a one "dość wyglądały". ;]

Na szczęście pojawia się kolejny "znak" - komentarz od niezastąpionej Anji, który stawia Cię do pionu: "Czekamy na wpisy!" I wtedy dopiero głupiutka zaczynasz rozumieć - po co się przejmujesz jakąś "górą", jakąś "warszawką"? Przecież tu najważniejsi są Twoi Czytelnicy, nawet jeśli miałoby ich być tylko kilkoro.

Także, Anju i inni - PRZEPRASZAM.

Wyjeżdżam dzisiaj na praktycznie 3 tygodnie: warsztaty taneczne, wyjazd typowo wakacyjny i wyjazd szkoleniowy z DS-Academy - nie wiadomo jak będzie z dostępem do internetu. Także mam detoks od firmy gwarantowany.

Ale, gdy wrócę już będę robiła swoje, bez względu na wszystko, bo To dla Was (jak pompatycznie by to nie zabrzmiało :) ). I te 3 tygodnie przeznaczę też na naukę robienia zdjęć "trudniejszym" aparatem!! :)

Dziękuję za postawienie mnie do pionu!!!


P.S. Na książki się nie obraziłam i ciągle je "połykam", także zdjęć nie potrzebują od razu, więc jeśli ktoś jest też molem książkowym, to zapraszam na Marysin Świat Książek. :)