piątek, 28 listopada 2014

Kreski, kreseczki i koty. ;)


Po tym dość dziwnym tytule już biegnę objaśnić, że bohaterem dzisiejszego wpisu jest

Tusz do kresek The ONE Stylo



Tusz do kresek The One Stylo marki Oriflame.
Moje nowe odkrycie. :)

Kupiłam je jakiś czas temu, ale ponieważ jestem dość dużą ciamajdą, gdy przychodzi do malowania, rysowania, etc., to kreski robię bardzo rzadko. Choć właściwie powinnam napisać robiŁAM bardzo rzadko. :D Jestem naprawdę pod wrażeniem tego tuszu do kresek. :)



Aplikuje się go zgrabnie, szybko, łatwo, nie przerywa (często kredkami robiłam sobie takie kropki, ale nie jako wstęp do połączenia, tylko jakby moja skóra nie przyjmowała w niektórych miejscach barwnika?).

Można powiedzieć, że też się go "nie boję". O co mi chodzi.... Ano o to, że jak już kreski robiłam, to cieniutkie, tylko z lekkim wywinięciem pod koniec i tyle. A The ONE Stylo jest taki miękki i właśnie ciągły, że nawet dziś zaryzykowałam trójkąt z grubszym kącikiem i wykończeniem pod dolną powieką! Dla mnie to naprawdę duży krok. :) I stąd właśnie w tytule pojawiły się koty - faktycznie czułam patrząc w lustro, że mogę do swoich dzisiejszych oczu użyć określenia "kocie" i bardzo mi się to podobało. :)

Ważna była też dla mnie informacja, że są przetestowane okulistycznie i odpowiednie dla osób noszących soczewki kontaktowe. Ja do takowych właśnie należę i przyznaje - faktycznie nic się nie działo, nie czułam żadnego dyskomfortu nawet przy dolnej powiece, która wydaje mi się pod tym względem bardziej drażliwa.

Poza tym muszę też przyznać, że są baaardzo trwałe. Właściwie całodzienne, a może dłuższe, gdyby nie to, że chciałam iść już spać i demakijaż jest nieodzowny. Z drugiej strony dwufazowy, niebieski płyn do makijażu Oriflame poradził sobie z nim szybko i sprawnie.

Jeśli chodzi o paletę, to mamy do wyboru 4 kolory: czarny, brązowy, niebieski (właściwie granatowy) i szary. Osobiście posiadam:

  • brąz - moim zdaniem bardzo dobrze sprawdza się przy makijażu dziennym, bardziej stonowanym;
  • granat - jest po prostu prześliczny!!! :) Jest bardziej wyrazisty od brązu, więc w zależności od sąsiadów na oczach i kształtu kreski może być i dzienny, i wieczorny. :)
Żeby jednak nie było tak lukrowo, poznałam jeden minus tych tuszy do kresek - otwierając granat pochlapałam sobie nim ręce. Część wyciekła z pisaka. Przy brązie to się nie zdarzyło, więc może trafiłam na ferelnego osobnika. :)

Ale nawet ta historia nie zmienia faktu, że uważam tusze do kresek STYLO za prawdziwą perełkę wśród produktów Oriflame.


6 komentarzy:

  1. Czekam aż będziesz miała aparat, bo chętnie bym zobaczyła efekt choćby na ręce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem już w trakcie załatwiania pożyczenia sprzętu, dopóki mój nie będzie naprawiony. :)

      Usuń
  2. Ja w sumie miałam zawsze tylko czarny kolor ale nigdy się nim nie "pociapałam" ;). Naprawdę też byłam pod dużym wrażeniem tego produktu i pewnie długo będę mu wierna :). Wielki plus dla Ori za to cudo ! :>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potwierdzam! :) Jednak moje serce i oczy ciągnie bardziej do niebieskiego, zwłaszcza na co dzień. :)

      Usuń
  3. W końcu je kupiłam i polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń