Dzień-dobry-wieczór. :)
Jeśli ktoś miał kiedyś do czynienia z Oriflame, to na pewno musiał trafić na dwie legendy tej firmy:
- krem Tender Care, który jest nadal w ofercie i w coraz to nowych odmianach zapachowych (który naprawdę zasługuje na miano legendy - jest świetny! :) )
- korektor 3 w 1 z linii Oriflame Beauty - no po prostu CUDO NAD CUDAMI! (zdjęcie obok pochodzi z portalu wizaz.pl )
3 kolory miały swoje konkretne przeznaczenie: żółty na cienie pod oczami, zielony do zakrywania "niechcianych czerwoności" i i beżowy do ogólnej poprawy.
ALE...
Nastał inny dzień i w Katalogu widzę:
I nastał czas nadziei. :)
Oto nowy:
Korektor 3 w 1 The ONE
Czy nadzieje zostały spełnione?
W części. Pora na mój subiektywny opis. ;)
Pudełeczko jest zgrabne i plus za lusterko, którego nie było w poprzedniej wersji.
Właściwie, to ciężko mi powiedzieć czy to na pewno następca korektora z O. Beuaty, ponieważ określenie 3 w 1 dostaje tu trochę zmienione znaczenie. Nie mamy trzech korektorów a 2 korektory + puder.
Za to mamy 2 rodzaje paletki - do jaśniejszych i ciemniejszych karnacji.
Żeby wiedzieć co i jak w pudełeczku znajdziemy mini-instrukcję:
Czyli:
- lekko czerwony na cienie pod oczami,
- żółty na wypryski,
- puder do utrwalenia obydwu.
Po lewej (tak jak patrzymy na zdjęcie) użyłam żółtego korektora. Efekt oczekiwany jest (choć wiem, że jakość zdjęcia średnia). Ale troszkę się przy tym umęczyłam... Dlaczego?
Konsystencja. Stary miał bardzo dobrą - był gęsty, ale rozprowadzał się super. Wystarczył pędzelek i potem lekkie "uklepanie" palcami. Korektor 3 w 1 The ONE ma mieć kremową formułę z olejkami roślinnymi tylko, że ma ją baaaaaaaaaaaardzo gęstą. Nałożyć na palec - ciężko. Nałożyć na pędzelek - ciężko. W końcu jakoś poszło, ale miałam wrażenie, że go wręcz wcierałam w skórę, co przy okolicy oczu raczej wskazane nie jest.
Może macie jakiś patent na nałożenie tak gęstego korektora? Podzielcie się nim proszę, bo jak widać efekt jest całkiem w porządku a ja po prostu przysłowiową sierotką-Marysią jestem? ;)
A na razie zostanę przy moim korektorze z pędzielkiem z Giordani Gold.
Pięknych cieni tej nocy! ;)
A rozcierałaś między palcami dla rozgrzania? :)
OdpowiedzUsuńNo nie. :) Ciekawy pomysł, tylko przy tej ilości jaką uda się nałożyć na palce a potem jeszcze rozetrzeć, to mam wrażenie, że dużo "zgubiłoby się" po drodze. Może jakieś podgrzewanie samego opakowania by się przydało? :D
UsuńOpakowania nie podgrzewaj, bo kosmetyk szybciej się zepsuje, tylko potrzebną ilość. Niestety trochę się zmarnuje, ale lepsze to niż naciąganie skóry pod oczami ;)
OdpowiedzUsuńDlatego dopóki ktoś nie odkryje genialnego pomysłu jak sobie z nim poradzić, zostanę przy Giordanim. :)
UsuńDzisiaj też go właśnie testowałam i odniosłam wrażenie takiej "tępej" konsystencji. Sama planuje go zamówić i jakoś go rozpracować :)
OdpowiedzUsuńO - "tępa" to bardzo dobre określenie! Właśnie tak. Daj znać proszę, jeśli Ci się uda. :)
Usuń